Jeśli ocet, to tylko z Grodziska!


Jeśli ocet, to tylko z Grodziska!

"Człowiekowi oprócz jadła konieczne są dla podtrzymania zdrowia i humoru takie środki podniecające jak kawa, herbata, tytoń, ocet i.t.p." - zapewniało pismo "Wieś Polska" w sierpniu 1939 roku. A wiadomo, że najlepszy, najzdrowszy ocet pochodził z Grodziska Mazowieckiego, gdzie mieściła się nie tylko wytwórnia esencji octowej - "Octówka", ale także rozlewnia, gdzie tę esencję przerabiano na ocet stołowy. To właśnie na terenie tej rozlewni stoi teraz domek dla jeży...
Gospodyniom do marynat i do zakwaszania barszczu czy żurku radzono używać tylko octu ze znakiem "Rak", prawdziwego octu z Grodziska. "Rak na buteleczce" - przypominał Kurier Warszawski jeszcze 3 września 1939 roku.
Ocet z Grodziska był towarem tak cennym, że bywał fałszowany. "Głos Mazowiecki" z 1933 roku donosił o "aferze octowej" - istniały tajne rozlewnie octu, a nielegalny produkt sprzedawano ze sfałszowanymi etykietami "Grodzisk". W trakcie likwidacji tych nielegalnych rozlewni skonfiskowano ponad 3000 butelek podrobionego octu z Grodziska.
Na zdjęciu widzicie prawdziwą, niesfałszowaną etykietę octu z Zakładów Chemicznych Grodzisk, z rozlewni pana Antoniego Zalewskiego.



Komentarze