Wiecie pewnie, że przez długie lata Grodzisk był własnością rodziny Mokronoskich. Ostatnimi z rodu byli bracia Antoni i August. Żaden z nich nie ożenił się i nie miał dzieci. Poświęcone im epitafium, czyli tablicę, możecie zobaczyć w kościele św. Anny, po prawej stronie nad drzwiami do zakrystii.
Antoni Mokronoski przez długie lata żył w Anglii. Prowadził tam farmę, hodował konie wyścigowe i wprowadzał do uprawy nową odmianę pszenicy. Myślę, że trochę szkoda, że nie robił tego gdzieś w okolicach Grodziska. Ale z drugiej strony Polska była wtedy pod zaborami i może Antoni dlatego wolał mieszkać w Anglii...
Ostatnie lata życia, już po sprzedaniu farmy, spędził we dworze w pobliżu małej wioski, Chiddingly. Moja koleżanka z Anglii, jeżyca Spiky, mówi, że jej pra- pra- pra- pra- ... babcia pamiętała starszego pana w kraciastej marynarce, który spacerował po okolicznym parku. Podobno czasami częstował pra- pra-... babcię Spiky jabłkiem - pewnie nie wiedział, że jeże nie jedzą jabłek! W każdym razie musiał jabłka bardzo lubić, bo kiedy po jego śmierci wystawiono na sprzedaż wszystkie jego rzeczy, znajdowało się wśród nich aż sześć buszli jabłek. Buszel to była dawna miara objętości, trochę mniej niż 40 litrów. Oprócz tego wystawiono oczywiście na licytację dużo eleganckich, mahoniowych mebli, obrazy i sztućce. O wszystkim tym można było przeczytać w lokalnej gazecie, "The Tunbridge Wells Courier".
Antoni Mokronoski zmarł w Tunbridge Wells w roku 1900. Myślę, że miał w życiu dużo ciekawych przygód! Jedna z nich to prawdziwa historia kryminalna, która wydarzyła się tuż przed Bożym Narodzeniem 1893 roku. Inspektor Andrews prowadził śledztwo, a wszystko to opisała gazeta "Northampton Mercury".
Antoni Mokronoski przez długie lata żył w Anglii. Prowadził tam farmę, hodował konie wyścigowe i wprowadzał do uprawy nową odmianę pszenicy. Myślę, że trochę szkoda, że nie robił tego gdzieś w okolicach Grodziska. Ale z drugiej strony Polska była wtedy pod zaborami i może Antoni dlatego wolał mieszkać w Anglii...
Ostatnie lata życia, już po sprzedaniu farmy, spędził we dworze w pobliżu małej wioski, Chiddingly. Moja koleżanka z Anglii, jeżyca Spiky, mówi, że jej pra- pra- pra- pra- ... babcia pamiętała starszego pana w kraciastej marynarce, który spacerował po okolicznym parku. Podobno czasami częstował pra- pra-... babcię Spiky jabłkiem - pewnie nie wiedział, że jeże nie jedzą jabłek! W każdym razie musiał jabłka bardzo lubić, bo kiedy po jego śmierci wystawiono na sprzedaż wszystkie jego rzeczy, znajdowało się wśród nich aż sześć buszli jabłek. Buszel to była dawna miara objętości, trochę mniej niż 40 litrów. Oprócz tego wystawiono oczywiście na licytację dużo eleganckich, mahoniowych mebli, obrazy i sztućce. O wszystkim tym można było przeczytać w lokalnej gazecie, "The Tunbridge Wells Courier".
Antoni Mokronoski zmarł w Tunbridge Wells w roku 1900. Myślę, że miał w życiu dużo ciekawych przygód! Jedna z nich to prawdziwa historia kryminalna, która wydarzyła się tuż przed Bożym Narodzeniem 1893 roku. Inspektor Andrews prowadził śledztwo, a wszystko to opisała gazeta "Northampton Mercury".
Komentarze
Prześlij komentarz